Poniżej publikujemy drugą część rozmowy z p. Tomaszem Rogulą, konstruktorem znanych już nie tylko w Polsce, ale i na świecie hi-endowych kolumn głośnikowych ZETA ZERO. Niedawno marka ta pojawiła się na rynkach zagranicznych, jak i m. in. na liście topowych hi-endowych kolumn głośnikowych publikowanej przez znany amerykański audiofilski portal HigherFi. Także twórcy, bodajże najdroższego, wzmacniacza – legendarnej PIVETTA za ok. 1,5 miliona Euro, określili je na swej włoskiej stronie najlepszymi w ich opinii kolumnami głośnikowymi.
– Sercem wszystkich kolumn Zeta Zero jest potężny moduł złożony z głośników wstęgowych. Jak są one skonstruowane i dlaczego zdecydował się Pan na takie przetworniki?
– Moje „potwory” wstęgowe zbudowane są z niemal pól tysiąca komponentów zatem są bardzo skomplikowane. Generalnie przetwornik wstęgowy jest bezsprzecznie najlepszym i najdoskonalszym obecnie znanym audiofilskim mechanizmem szerokopasmowego przetwarzania energii z jednej postaci na drugą ( elektrycznej na akustyczną ), zwłaszcza dla potrzeb muzyki. Jest wręcz idealnie stworzonym do tego zakresu częstotliwości. Nie ma on konkurenta.
Co zabawne, był pierwszym wynalezionym głośnikiem, starym, co do idei, jak świat. Co prawda jest jeszcze inne rozwiązanie teoretycznie dające jeszcze szybszą odpowiedź i absolutną bezkierunkowość, dzięki sferyczności sprężeń powietrza, jak falującej piłki, czyli coś o czym marzy każdy konstruktor przetworników. Są to tzw. głośniki jonowe ( jonizacyjne lub plazmowe ), ale są one generalnie zabronione w wielu państwach UE ze względu na wytwarzanie trującego ozonu. Mają też bardzo niską sprawność i trzeba stosować do nich tubę jako transformator akustyczny, a ja tub nie toleruję jako z gruntu złe rozwiązania, gdyż są one bardzo kierunkowe ( wąskie pole emisji energii, o dużej kierunkowości ). Więc wykluczam je z pola mojego zainteresowania. Tuba to największe zło, bo kompletnie zaburza pole akustyczne emitującego falę akustyczną elementu. A w przypadku głośnika jonowego wręcz doskonałego źródła fal.
Dla odmiany, głośniki kopułkowe, choćby zrobione z berylu, jak w Focalach, czy diamentu, odpadają ze względu na zbyt, sumarycznie, ciężką membranę, ponieważ poruszająca całością mechanizmu cewka jest nieporównanie cięższa od membrany wstęgowej, będąca sama w sobie jakby prostoliniową cewką bezzwojową. Wreszcie głośniki listkowe, takie jak MBL, są hybrydą. Potrzebują one cewki, która porusza ich krawędzią, a ta też ma swoją wagę. Zatem na polu bitwy pozostaje głośnik wstęgowy, dysponujący absolutnie najdoskonalszą zasadą działania, najlżejszą z możliwych membraną, a zatem najlepszą odpowiedzią impulsową i najszerszym potencjalnie pasmem. Głośnik wstęgowy działa na identycznie zasadzie, jak tzw. Railgun , czyli najpotężniejsze na świecie, ultranowoczesne działo armii amerykańskiej. Na dzień dzisiejszy nie wynaleziono nic prostszego i charakteryzującego się szybszą odpowiedzią. Dla ciekawskich: takie działo potrafi z odległości ćwierć tysiąca kilometra zburzyć dom strzelając pociskiem zwykłej kulki metalowej .
Na ile głośnik wstęgowy jest najlepszym rozwiązaniem i optymalnym kierunkiem, widać było na tegorocznych targach światowych w Monachium, gdzie bardzo wiele topowych konstrukcji i firm sięgnęło po ideę głośnika wstęgowego, w tej czy innej postaci. Było wiele kolumn głośnikowych z najwyższej półki wyposażonych właśnie we „wstęgi”, tyle że tylko wysokotonowe. A to żadna sztuka, już nawet Chińczycy produkują je masowo, bo to proste. A produkcja wstęgowego głośnika szerokopasmowego jest bardziej skomplikowana i ogromnie podwyższa koszty. Ja nie lubię kompromisów i to właśnie dzięki temu sięgnąłem po tą genialną, choć starą jak świat, koncepcję siły trzech palców, tzw. reguła Fleminga. Dzięki nieporównanie lepszym walorom wstęgowca szerokopasmowego tak bardzo inaczej, i dynamicznej, i bardziej koherentne, brzmią ZETA ZERO w porównaniu do wielu innych tradycyjnych kolumn i tradycyjnych kopułkowych głośników.
–
Duży nacisk kładzie Pan na kwestię oddawania ciepła przez głośniki. Dlaczego jest to takie ważne?
– To wielkie wyzwanie dla konstruktora wstęgowego głośnika szerokopasmowego. „Wstęgi” ZETA ZERO z powodzeniem pracują w kolumnach 1000-watowych, co jest zupełnym ewenementem w skali świata. Bo jak dotąd, typowe wstęgi konkurencji można zniszczyć dostarczając im sygnał o mocy parudziesięciu Watt. Nasze testujemy na poziomie ok. 720 W. Kwestia tzw. dyssypacji mocy, czyli skutecznego rozpraszania dostarczonej mocy i energii w głośniku wstęgowym, jest pierwszoplanowa i jak dotąd nierozwiązana w żadnej konstrukcji konkurencji ze świata. Nam się udało. Porównajmy sobie sytuację do czajnika z wodą. W czajniku mamy ok. 1 litr wody czyli 1 kg wody. Dostarczamy mu ok. 1 tys. Watt i po paru minutach woda ważąca 1 kilogram gotuje się. W głośniku wstęgowym mamy membrany o wadze setnych, a nawet tysięcznych części grama czyli setki tysięcy razy lżejszą od litra wody, a ma wytrzymać impuls energii równy temu, co dostaje litr wody w czajniku i wytrzymywać to godzinami, dniami, latami. To istne szaleństwo technologiczne. Jak to urzeczywistnić? Normalne membrany i konstrukcje, jakie stosują konkurencje rozlatują się w ciągu pojedynczych często sekund przy takim obciążeniu. Ja, dzięki swym zwariowanym pomysłom i opracowanym technologiom, stworzyłem „potwora”, który potrafi wytrzymać nawet to i nie ulec zniszczeniu.
Ale drogi do osiągnięcia tego efektu były iście alchemiczne. W tym celu musiałem znów poznawać od podstaw chemię, inżynierię materiałową i poruszać się na granicy absurdu, poszukując rozwiązań w najbardziej zaawansowanych branżach, takich jak zbrojeniowe czy nawet w materiałoznawstwie eksperymentalnym.
– W jakich sytuacjach kolumnom Zeta Zero grozi zniszczenie i co się wówczas stanie?
– W wyniku zastosowania przeróżnych metod inżynierskich w moich kolumnach ZETA ZERO stały się one tak nazwijmy to „odporne”, że jak dotąd, nie udało nam się ich zniszczyć w normalnej i nawet nadmiernej eksploatacji. Faktem jest, że by to osiągnąć sięgnąłem po naprawdę szalone metody i materiały niestosowane w głośnikach. Nasze kolumny ZETA ZERO posiadają swoje własne, analogiczne do czarnych skrzynek, rejestratory pracy głośników, nie tylko pamiętające wszystkie przeciążenia, ale i chroniące głośniki przed zniszczeniem w wyniku przeciążenia, w tym i do głośnika niskotonowego. Kolumny wyposażyliśmy w takie systemy, które pamiętają, gdy ktoś im próbuje zrobić „krzywdę” i coś niedozwolonego, jak były eksploatowane. Przy tej klasy sprzęcie to bardzo ważne. Dobry samolot też ma swą czarną skrzynkę i widzi, czy pilot prawidłowo go pilotuje, czy postępuje nierozważnie, a nawet głupio.
W przypadku przeciążenia i dostarczenia niedozwolonych mocy do kolumny aktywuje się specjalny, dyskretnie umieszczony, wyświetlacz, informując użytkownika, że robi rzecz niedozwoloną. Jeśli zostanie przekroczony na głośniku niskotonowym próg mocy wynoszący około 460 W dla np. oficjalnie 300-watowej ZETA ZERO Venus Picolla, to zapali się odpowiadający głośnikowi trójkolorowy led na zielono. Ten błąd użytkownika zostanie zignorowany, czarna skrzynka tego nie uzna za błąd. Jeśli użytkownik przekroczy 680 W to LED zapali się na żółto i też to zostanie wybaczone użytkownikowi. Jeśli natomiast użytkownik przekroczy dopuszczalną moc i dostarczy kolumnom ponad 980 W to LED zapali się na czerwono i to zostanie poczytane jako bardzo poważne wykroczenia i zarejestrowane. Na tej podstawie ustalana jest gwarancja na kolumnę. Równocześnie natychmiastowo aktywują się układy protekcji głośnika, co go bardzo skutecznie chroni przed zniszczeniem. Na dodatek zapobiega to wzrostowi zniekształceń. Analogiczne zabezpieczenia dotyczą sekcji średniotonowej i wysokotonowej. Dzięki zastosowanym wszystkim środkom na razie nie udało nam się zniszczyć naszych kolumn, mimo sterowania ich na co dzień ze wzmacniaczy o 4-krotnie większej mocy.
–
Czy dzięki układom elektronicznym umieszczonych w głośnikach jest możliwe sprawdzenie, kiedy nastąpiła awaria głośnika i z jakich przyczyn?
– Samej awarii kolumn ZETA ZERO nie udało nam się wywołać, jak na razie. Natomiast możemy odczytać ile razy dany głośnik został bezmyślnie przeciążony. O ile zechcemy możemy tak zmodyfikować oprogramowanie, by pamiętało parę lat wstecz wszelkie przeciążenia z dokładnością do minuty. Nie mniej głośniki są piekielnie odporne.
– Jakie są najbardziej zaawansowane materiały wykorzystywane do budowy kolumn Zeta Zero?
– No tak, spodziewałem się tego pytania. Tu zawsze pokazuje daję do ręki rożne zwariowane materiały, jakie stosuję w ZETA ZERO. Nie mniej czym one są, jak się je robi, że mają tak niezwykłe właściwości, to nasza najsłodsza tajemnica. Mówiąc szczerze zdaję sobie sprawę, że dużo firm i konkurencji obserwuje moje szalone i dosyć prekursorskie poczynania, w tym ludzie z kraju Środka. I byłoby głupotą zdradzanie szczegółów naszych największych tajemnic, jak i co robimy. Powiem tylko, że w kolumnach Zeta ZERO sięgnąłem nawet po strategiczne materiały zbrojeniowe, stosowane zazwyczaj w kosmosie ze względu na ich niezwykłe właściwości i inne, często w ogóle nie występujące w sprzedaży, a będące w fazie opracowania przez wiodące ośrodki chemiczne na świecie. Bawi mnie, gdy słyszę wyrazy zdziwienia od potencjalnych dostawców czegoś bardzo specjalnego, po co mi jakiś szalony materiał, który np. musi być przywożony do mnie z laboratorium z pod Nowego Jorku w specjalnym hermetycznym termosie w temperaturze minus ileś tam stopni. Wtedy czuję się jak mała polska NASA-bis ( śmiech ).
Co więcej, dla mych potrzeb, opracowałem dosyć szalone metody wzmacniania istniejących materiałów, uzyskując ponad 500% zwiększenie wytrzymałości zmęczeniowej membran. Stąd stały się one tak skrajnie odporne na zniszczenie. Wreszcie, w moich głośnikach, zastosowałem, chyba jako pierwszy na świecie, wspomniane aktywne systemy chłodzenia, dzięki którym głośniki pracują bardziej liniowo. W efekcie, na zestawie kina domowego małych ZETA ZERO Venus Picolla, udało nam się przekroczyć na muzyce Korna ponad 130 dB natężenia dźwięku, co jest co najmniej dosyć niezwykłe i robiące wrażenie na słuchaczu!
–
Skąd czerpie Pan inspiracje i wiedzę o tym, że w ogóle można zastosować takie materiały i technologie do budowy kolumn?
– Głównie ze swej pomysłowości, moich przewidywań i kontaktów ze światem nauki i przemysłu. Ostatnio odwiedził mnie jeden z dyrektorów znanego światowego koncernu chemicznego, by zobaczyć na własne oczy dokonania. Mam pewien rodzaj, nazwijmy to, inżynierskiej intuicji. I jeśli coś mi przyjdzie do głowy wtedy temat badam, analizuję i rozwijam z uporem maniaka, by znaleźć metodę na jego rozwiązanie, choćby to miało trwać latami. Często się mylę przy tym, ale to typowe dla procesu twórczego. Co pewien czas znajduję prawidłową drogę. To jak wędrówka tzw. „prekursora” pioruna od Ziemi do chmury. Szuka drogi aż ją znajdzie, by przeszła po niej docelowa błyskawica niosąca główną energię. Oczywiście, masę rzeczy konsultuję z naukowcami lepszymi ode mnie w przeróżnych dziedzinach, np. chemii, fizyki, materiałoznawstwa, pól magnetycznych itp. Choć muszę przyznać, że nasz tzw. świat akademickiej nauki jest niezwykle hermetyczny i nieskory do pomocy niezależnym inżynierom i twórcom. Wszystko trzeba odkrywać samemu i szukać rozwiązań problemu samemu, posiłkując się pomysłowością.
– Jakie parametry elektryczne i akustyczne kolumn rzeczywiście przekładają się na to, co słyszymy? Co jest Pana zdaniem najważniejsze?
– Wszystkie. Ale najważniejszy parametr to za pewne szerokość i przebieg pasma u góry, na wysokich tonach. Bowiem ta część odpowiada za występowanie lub brak rezonansów, podbić wąskich fragmentów pasma i brzmienia instrumentów, szczególnie głosu ludzkiego. Występowanie wąziutkich rezonansów lub antyrezonansów, potrafi bardzo mocno zmienić barwę kolumny i odtwarzanego instrumentu. Natomiast bardzo szerokie pasmo przenoszenia od góry gwarantuje, że w obszarze, który nas interesuje nie będzie „gór Alpejskich”. Z reguły bowiem, jeśli kolumna przenosi do X Hz, to już oktawę niżej zaczynają się problemy. Zatem, jeśli chcemy by kolumna nam nie kolorowała tego, co bardzo znaczące dla słuchu, tj. parunastu kHz, to musi przenosić z co najmniej oktawę, dwie, wyżej, czyli tak do 40, 50, a nawet więcej kHz. Ja podaję oficjalnie, że moje kolumny potrafią przenosić do ok. 50 kHz, ale z pomiarów wyszło nam nieraz, że po prawidłowym zestrojeniu przetwornik potrafił chodzić do więcej niż 90 kHz, co widać było na wykresach w pomiarach. Przy czym, tak szeroko pracujące głośniki wymagają indywidualnego strojenia i jest to bardzo kłopotliwe.
Więcej informacji na temat kolumn ZETA ZERO: http://www.audio-high-end.com/
Przeczytaj także o:
Pomysł produkcji gramofonów zrodził się w 2010 roku w głowie...
W miniony weekend, czyli 9 - 10 listopada, odbyła się po raz...
Przedwzmacniacz Phenom zrealizowany został w konfiguracji du...
JAF jest polską manufakturą wytwarzającą zespoły głośnikowe....
Kabel sieciowy to element, z którym każdy użytkownik sprzętu...
Stirling Broadcast LS 3/6 jest konstrukcją tró...